Misaki widząc jak mężczyzna którego to miała chronić, pokonał trzy inne osoby była w szoku, w sumie to zapomniała że to nie jest bezbronny staruszek, a były tokubetsu jonin. Jednak.. Coś jej nie dawało spokoju, ta złowieszcza Aura którą to mogła być w stanie wyczuć, ta niebezpieczna aura która to wywołała niepokój u dziewczyny, mimo tego że trwała tylko chwilę, to i tak wystarczyło dla młodej Senju. Nie była pewna czy to tylko może jej wyobraźnia mówi że coś jest nie tak, czy faktycznie coś było? Cóż, dlaczego jednak miałaby nie wierzyć temu staruszkowi? Jak już sama sobie wcześniej przypomniała był on byłym shinobi, na pewno jakieś umiejętności to on ma. Jednak, przez tą jej niepewność, przyglądała się mu częściej, a także obserwowała otoczenie, ostatnio też miała złe przeczucia i widać jak to się skończyło, zwróciła też uwagę na siebie, a raczej na bliznę która to może kiedyś zniknie, oraz na brak części ubrania. No dziura w ubraniu była tam gdzie była, tak więc Misaka postanowiła przełożyć swoją rękę pod piersi, a następnie dłonią złapać drugą rękę. Gdy wyszła zza drzewa, użyła swojej techniki, aby pochwycić jeszcze dwie osoby. Tą ranną która to jęczy, swoją drogą, niezbyt przyjemne to odgłosy dla dziewczyny, oraz tą ogłuszoną. Następnie też podeszła do staruszka
-Ze mną wszystko w porządku, a z panem?- spytała spoglądając na mężczyzn którzy to leżeli, martwi? Rudowłosą zaskoczył ich stan, można było by powiedzieć że stała chwilę w milczeniu spoglądając nie na nich, na pewno nie było to nic co by chciała oglądać. To chyba też pierwszy raz kiedy to widziała martwego człowieka. Dlatego też Misaki szybko odwróciła wzrok w inną stronę, przyjrzała się tak w ogóle czy jej cel do ochrony przypadkiem nie ma żadnych ran, a także spojrzała na powóz czy i on nie żadnych uszkodzeń i czy będzie można kontynuować podróż. Powiedziała jeszcze do staruszka
-Przepraszam, miałam pana ochraniać, a tak naprawdę to pan sam o siebie zadbał.- spuściła głowę lekko w dół, widocznie przybita tym że w ostateczności to ktoś i tak musiał jej pomóc. Może i by tak stała trochę czasu, jednak postanowiła działać, i przy okazji nie stać, no w tym miejscu. Podeszła do jednego z uwięzionych, tego bez ran, którego to udało jej się złapać praktycznie na samym początku.
-Dlaczego nas zaatakowaliście? Jesteście zwykłymi rabusiami, czy może ktoś was nasłał?- słowa zostały wypowiedziane w normalny sposób, nie próbowała być poważna, straszna czy jakakolwiek inna, zapytała po prostu, normalnie, i czekała na odpowiedź. Nie sądziła aby coś mogła się w ogóle od nich dowiedzieć, dlatego też podeszła z powrotem do drzewa, jak to miała zrobić już wcześniej, tym razem uważając, aby przypadkiem znowu nie wpaść gdzieś w jakiś dół który to mógłby jeszcze się tutaj znajdować, a następnie użyła jednej ze swoich technik, aby spróbować przepchnąć drzewo w jednym końcu aby tym razem być w stanie przejechać.