Obudził go pukający w okno pokoju deszcz. Otworzył oczy i spojrzał na znajdujący się obok jego łóżka zegarek. Dochodziła siódma. A więc pora wstawać… Usiadł i przetarł twarz dłonią. Czekał go kolejny dzień w akademii ninja. Westchnął. Niby uczyli się tam ciekawych rzeczy, ale… musiał przez cały czas pilnować swojego brata. A ten był strasznie leniwy i nie chciało mu się uczyć, przez co tkwił w akademii już kilka lat. Kazu mógłby już dawno ukończyć ten etap edukacji, zostać geninem i ruszyć dalej, ale chciał zostawiać swojego brata bez opieki. Za bardzo się o niego troszczył. Wstał i poszedł do umywalki rozczesać włosy, po czym ubrał się i zszedł na dół, aby zjeść śniadanie. Rodzice jeszcze spali, tak samo zresztą jak jego brat, więc to Kazu zajął się przygotowaniem posiłku. Szybko zjadł, zostawił porcje dla Goemona i wyszedł z domu, zakładając uprzednio swój czarny płaszcz z kapturem. Wiatr siekł drobnymi kroplami deszczu po twarzy młodego człowieka, kiedy ten szedł powoli w stronę akademii. Chociaż pogoda nie dopisywała, Kazu szedł powoli, cieszą się ze spokoju i ciszy, jaką panowała o tej godzinie w mieście. Po ulicach kręciło się bardzo mało ludzi, głównie patrolujący okolicę shinobi, oraz tragarze, którzy musieli dostarczyć towary do sklepów przed otwarciem. Westchnął. Był w połowie drogi, kiedy w oddali zobaczył znajomą sylwetkę. Zwolnił kroku. Rozpoznałby tą osobę z daleka… To była jego sensei- Kururu. Była kobietą w średnim wieku, miała długie czarne włosy, oraz zielone oczy. Specjalizowała się w ninjutsu i żywiole Raiton, po za tym świetnie rzucała shurikenami i kunaiami. Kiedyś zabrała ich klasę na małą prezentację swoich umiejętności - okazało się, że walczy na dystans, ciskając z oddali włóczniami nasyconymi żywiołem błyskawicy. Kazu spodobał się ten styl walki i od razu stwierdził, że będzie tak walczył. Chociaż kobieta podobała mu się fizycznie i często o niej myślał, nie chciał z nią rozmawiać. Dlatego odbił w boczną uliczkę, wydłużając sobie nieco drogę do akademii. Wolał bardziej zmoknąć, niż słuchać kolejnego wykładu, jak to nie powinien oglądać się na brata i ukończyć akademię. Westchnął. Czasami miał ochotę posłuchać kobiety, ale… No nie mógł. Nagle tuż przed nim zamajaczyła jakaś sylwetka i odbił w prawo, cudem unikając zderzenia z… Uniósł głowę i tuż przed sobą, zobaczył nie kto innego, jak Kururu. Stała podparta pod boki i patrzyła na niego karcąco.
-
Ładnie to tak? Unikać swojej sensei?-zapytała, patrząc Kazu prosto w oczy. Chłopak westchnął. Czy ona musiała taka być? Nie mogła dać mu spokoju? Z jednej strony cieszył się na jej towarzystwo, bo będzie mógł się jej dobrze przypatrzeć, ale… Z drugiej wolał ciszę i spokój.
-
... Dzień dobry Kururu-san.-odpowiedział, siląc się na uśmiech.
-
Oh, no dobra, dzisiaj podaruje Ci wykład o tym, że powinieneś skończyć akademię. Chodź. Zrobimy sobie małe wagary.-powiedziała, puszczając mu oko i uśmiechając się zawadiacko.
-
A-ale…-zaczął Kazu, ale ta już złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. Udali się w kierunku pobliskiego lasu, gdzie znajdowało się ukryte wśród gęstwin pole treningowe. Chłopak często przesiadywał tam do późnego wieczora, ćwicząc rzucanie do celu. Kururu zatrzymała się przy drewnianym stoliku, na którym ktoś zostawił bronie treningowe i cmoknęła.
-
Znowu ktoś po sobie nie posprzątał. Popatrz tylko… W takim tempie wszystkie kunaie z korodują i trzeba będzie wymienić je na nowę…-mruknęła, podając chłopakowi kilka z nich.-
Pokaż mi co potrafisz. Wiem, że trenowałeś.-dodała, sama zaś usiadła na pobliskiej ławce i założyła nogę na nogę. Kazu przez chwile podziwiał jej zgrabnę nogi, zaraz jednak otrząsnął się i spojrzał na znajdujące się w oddali tablicę. Robił to już tyle razy… Wyważył w dłoniach shurikeny, poczekał, aż wiatr straci na sile i rzucił. Cztery.
Uh. Słabo.-skarcił sam siebie w myślach. Rzucił następnym, uwzględniając przy tym fakt, ze padał deszcz. Osiem.
Lepiej, lepiej. Ale stać się na więcej. Kururu patrzy.-pomyślał. Tym razem rzucił dwoma shurikenami jeden po drugim. Pierwszy trafił w piątkę, drugi zaś… w dziewiątkę. Kururu zaśmiała się krótko.-
Ładnie Kazu, ładnie.-powiedziała, po czym wstała i podeszła do niego.-
Ale wiem, że stać się na więcej. Spróbuj z kunaiami.-podała mu do ręki kilka tego rodzaju broni. Kazu zaczerwienił się lekko, kiedy dotknął jej miękkiej dłoni. Ah… Ale nie było na to czasu. Z kunaiami poszło mu lepiej. Od razu trafił w siódemkę, zaraz po tym w ósemkę i dziesiątkę. Widząc to, Kururu zaklaskała, widocznie zadowolona z postępów swojego ucznia. Chłopak westchnął. Zbliżała się godzina rozpoczęcia zajęć, a on musiał przecież pilnować brata.
-
Nie martw się, nic mu się nie stanie jak chwile pobędzie sam.-pocieszyła go kobieta, od razu odgadując o czym myślał.-
Ale skoro tak się niecierpliwisz… Wracajmy, ale droga przez las. Chcę zobaczyć twoje postępy w technice chodzenia po drzewach.-oznajmiła i poprowadziłą go w stronę akademii. Po twarzy Sabataya przeszedł grymaz. Kururu dobrze wiedziała, że źle szło mu z Ki Nobori no Shugyo, więc zmusiła go kiedyś do trenowania przez całe popołudnie. Teraz szło mu to już o wiele lepiej, ale wciąż miał braki. Po krótkim czasie, Kazu stał przed akademią, rozcierając obolały bark.
-
No, dobrze Ci poszło. Ale następnym razem bardziej uważaj.- powiedziała Kururu, klepiąc go po głowie.-
Do zobaczenia później.-dodała, po czym udała się w środka budynku akademii i zniknęła mu z oczu. Chłopak udał się zaś na lekcję, aby tam nieco odpocząć. Nie musiał słuchać, bo znał te tematy aż za dobrze, więc po krótkiej chwili znużył go sen i po prostu zasnął na ławcę.
-
Kazu! Kazu! Obudź się!-obudził go podekscytowany krzyk, jakiegoś człowieka-
Obudź się! Goemon zdał akademie!Chłopak zerwał się na równe nogi. Co? Jak to? Jego brat w końcu wziął się do roboty? Udało mu się?! A więc to oznaczało… Koniec akademii! Nareszcie mógł zostać geninem i ruszyć na jakieś misje. Oh, wprost nie mógł się doczekać. Nie patrząc nawet na osobę, która oznajmiła mu tą radosną wieść, Kazu wybiegł z sali, kierując swoje kroki do gabinetu Kururu-sensei. Wpadł tam, nawet nie pukając. Zastał swoją nauczycielkę w trakcie rozwiązywania jakiegoś skomplikowanie wyglądającego równania.
-
Kazu?-zapytała zdziwiona. Nigdy wcześniej nie widziała tak podekscytowanego Sabatayi.-
Wszystko dobrze?-
Goemon skończył akademie!-wykrzyknął, unosząc ręcę do góry.-
Chce przystąpić do egzaminu. Jak najszybciej.-powiedział, podchodząc bliżej jej biurka. Kururu roześmiała się i przytuliła go do piersi.
-
Oh, nie musisz go zdawać. Już dawno temu wypełniłam twoje papiery i możesz w każdej chwili zostać geninem. Tylko zaniosę ten dokument w odpowiednie miejsce.-wyjaśniła, mierzwiąc mu włosy.-
Gratuluje Kazu. Ukończyłeś akademie.-powiedziała i jeszcze raz go uścisnęła. Sabataya nigdy wcześniej nie był tak szczęśliwy jak tego dnia.