Nareszcie mógł złapać pełen oddech, opuszczając siedzibę niejednego przestępcy. W pewnym sensie kamień spadł mu z serca, gdyż bardzo obawiał się o własne życie pośród tak zróżnicowanego siedliska być może morderców oraz łowców głów. Maji nie znał pełnego wachlarzu możliwości Iwijczyka, choć ten w istocie był ograniczony. Większość czasu dorastania Tamura poświęcał na kształcenie medyczne, a droga shinobi otworzyła się przed nim dość późno. Nie co dzień ktoś zdaje akademię, będąc już pełnoletnim człowiekiem. Gdyby tylko nukenin wiedział, że sztuki ninja stały się dla Sabatayi codziennością nie z jego własnej inicjatywy, a wręcz… przymusu. Możliwe, że kiedyś zdobędzie tą informację jeśli pozostanie ciekawym tego indywiduum.
- Trudno mi się z tobą nie zgodzić, Seitaro. Choć… łatwość misji wynikała z twojego udziału nie śmiem ukrywać. - zaznaczył z lekkim uśmiechem, ruszając dalej w głąb lasu razem z nowym towarzyszem. - Musimy zahaczyć o pobliską gospodę, oddaloną niecały kilometr od bramy. Potrzebuję uzupełnić zapasy. - odparł, zamykając własny plecak z resztą przedmiotów po wstępnych oględzinach. Dalej już tylko mogli śmiało kierować się do omawianego Kraju Rzek, a Nomikomu najwyraźniej nie chciał przebywać we “wrogiej” okolicy zbyt długo.
Z/T