A więc kolega dał za wygraną i wyszedł z ziemi. Shogo nie musiał się na razie martwić o dalszą walkę. Po tym jak skrzyżowali miecze, wielkolud wydawał się być bardziej przyjazny i rozmowny. Jak to niewiele trzeba, aby się z kimś zaprzyjaźnić.
- Postaram się rozwijać również w innych kierunkach - odpowiedział Shogo, czując zmartwienie w głosie mężczyzny. Wcale nie zamierzał przeczyć jego słowom, gdyż uważał, iż miał rację. Podczas jego przemówienia Shogo przystąpił do leczenie mężczyzny.
- Daj, trochę wyleczę twoje rany, abyś w spokoju dotarł do szpitala - dodał Hebi, szczerze martwiąc się o swojego towarzysza. Trochę może go poniosło podczas sparingu, ale olbrzym nie odpuszczał. Prawdopodobnie nic mu nie będzie, ale samo oglądanie go w takim stanie, sprawiało Shogo trudności.
- Zgoda, wszystko jasne. Zadanie idealne dla mnie.Odpowiedział Shogo, ciesząc się swoją nową misją. Był to typ zadań, które go interesowały. Od jakiegoś czasu myślał o tego typu działalności. W głowie chłopaka już powstawało mnóstwo planów, jak dokonać przechwytu paczki. Potrzebował poznać jeszcze kilka szczegółów, ale to już prędzej wyjaśni, gdy już znajdzie klienta.
- Dasz sobie radę sam, czy cię odprowadzić? - zapytał jeszcze Shogo. Jeśli będzie taka potrzeba, odprowadzi mężczyznę do szpitala. Jeśli nie było, uda się prosto do Gospody Masaka, korzystając ze wskazówek na zwoju. Zanim jednak wyruszy, schowa swoją opaskę z symbolem wioski. Skoro miał nie dać po sobie poznać, że był z Otogakure no Sato, to będzie musiał schować swoją dumę narodową do kieszeni.