Moderatorzy: Mistrz Gry, Mistrz Fabularny
I tak oto Kagami czym prędzej czmychnęła do schronu. Na pewno nie była jedyną, którą się tutaj znalazła. Nie wiedziała, co się wydarzyło, wolała nie wiedzieć, jaka to tragedia znów spadła na wioskę, Cóż z niej była za ninja, która z podkulonym ogonem chowała się w schronie, faktycznie przestraszona tych całych alarmów i ogłoszeń, jakie mogły paść. No tak, znała Hyakuzawę, oczywiście nie rozmawiała z nim, ale była na pogrzebie dziadka tej rodziny, wcale nie tak dawno, znała Shion... No i właśnie, gdzie w tym wszystkim była Shion? Gdzie był ten szalony Kyouki? Na pewno robili rzeczy znacznie chlubniejsze niż nasza okularnica. Kagami znalazła sobie w schronie kącik, gdzie też skuliła się, pogrążając w najgorszych możliwych myślach. Wszak odwołali tylko chuninów, a wszyscy wyżsi rangą mieli wziąć udział w tym co się działo na mieście. Kto wie, czy jej krewniacy również nie stracą tutaj życia. Bała się, bowiem nie chciała nikogo stracić. Nie miała odwagi nawet zmierzyć się z tymi myślami i przyjąć to na chłodno, to i skrywała oczy i twarz pod swoją kurtką, ściągnęła ją by się zasłonić i nie musieć patrzeć na nikogo, nawet na siebie no i by nikt nie musiał na nią. Okulary z kolei wylądowały na czubku głowy. Trochę kiepsko się szlocha z okularami.
Zabawa w Chowanego
(ピーカブー)
Stan nowych geninów:
- Genin 1 - złamana lewa noga w stawie kolanowym, nie może sam się poruszać;
- Genin 2 - licznie siniaki na ciele oraz słuczenia kości, ledwo się porusza z asekuracją;
- Genin 3 - obita głowa oraz ręce, skarży się na bóle czaszki;
- Genin 4 - lekkie rany sieczne na ramionach;
- Genin 5 - pocięta buzia na policzkach oraz prawe udo;
Wyraźnie źle znosiła stan wyjątkowy, który rozpoczął się w wiosce. Wystarczająco dużo stresu przyniosło jej zlecenie, jakiego wykonywania się podjęła, a raczej - została przydzielona. To nie tak, że shinobi czy kunoichi mogli wybierać sobie zlecenia, jakich się podejmowali.
Ostatecznie skończyła tutaj, w schronie wraz z innymi geninami, cywilami i ludźmi, którzy sami się bronić nie mogli. Zaskakujące jak mało warte były zdolności początkujących ninja w tym świecie. Prawdę mówiąc, zadziwiające było, jak zdolności okularnicy bladły w porównaniu z kimkolwiek, kto znalazł się w schronie. Zdolności, odwaga, pewność siebie - tego wszystkiego jej brakowało i widać to było jak na dłoni. Kolejne wchodzące do schronu osoby wcale nie zwracały jej uwagi, nic a nic. Była zbyt zaabsorbowana sobą i swoim strachem, niepewnością. Nie miała nawet ochoty na żadną z bułek, które jej pozostały. W tej chwili nie miały one również wielkiego znaczenia. To, co wyrwało ją z marazmu, były kolejne okrzyki. Głosy tych, którzy tylko wzbudzali coraz to większą panikę pośród ludzi. Zapowietrzyła się pod tą ścianą, brała głębsze oddechy. Nie mogła uwierzyć, że wydarzyło się tak dużo w tak krótkim okresie czasu. Susu-chan, jej wierna pluszowa pszczółka niewiele mogła tutaj pomóc, straszliwy to był cios, dla wyciągającej ją z opresji zabawki.
Wciąż była pełna strasznych myśli, lecz zaczęli wprowadzać rannych, nie jednego, nie dwóch, nie trzech. Było ich znacznie więcej, bo aż pięciu, kto wie, ilu wprowadzą za chwilę, oraz za kolejną. Powoli się podniosła, najpierw podnosząc się z kolan, nieco nią zawirowało. Widać, że przez chwilę przynajmniej stroniła łzy, teraz już nie, ale nie dało się tego ukryć. Nie była z tych, które działają, nie była odważna, nie była pierwsza. Widziała jednak, że niektórzy mieli wystarczająco dużo siły, bo zareagować jako pierwsi, jakoś pomóc, najlepiej jak mogą. Ona też mogła. Potrzebowała jedynie kogoś, kto chwyci ją za rękę i poprowadzi. Nieśmiało zbliżyła się w pobliże Hokoriego, który właśnie zaczynał działać, czy próbował, czy już wziął się za leczenie - nie miało to znaczenia. – A... A no... Ja m-mogłabym też pomóc — Podniosła delikatnie rękę, jakby zgłaszając się, choć tez nie za bardzo, bo brakowało tutaj zdecydowania i odwagi. Przyglądała się rannym z odległości, czekała aż ktoś jej powie, co ma robić, co może robić, wyśle ją do tych zadań, czy to zrobi Kensei, czy to zrobi jakiś inny Chunin, który wszystkich pilnuje, bez znaczenia. Ktokolwiek – T-też trochę się uczyłam o pomocy. Mogłabym, mogłabym kogoś... — Mówiła nieco łamiącym się głosem, wciąż ściskając swoją pluszową pszczołę w rękach. Zerkała na rannych, wykonując niezwykle nieśmiały krok w przód, bardzo niezdecydowany zresztą.
Zabawa w Chowanego
(ピーカブー)
Marzenia się spełniają
(夢が叶う)
Kurogane Jujin
Misja rangi D
3/?
Mogli być z siebie dumni. Pomoc śmiała czy nie - to zawsze była pomoc, dodatkowo w dobrej sprawie. Sama Kagami wciąż była kłębkiem nerwów, mimo że próbowała zebrać się do kupy po tym wszystkim, co właśnie wydarzyło się i wciąż działo w wiosce. Wydawać by się mogło, że schron nie był lepszym miejscem niż świat zewnętrzny, ludzie byli różnie nastawieni. Wszechobecny strach, ale i odwaga napawały dwojakim nastrojem. Miejsce to było jednak o niebo lepsze niż to, co mogło się stać na zewnątrz, coś, czego nikt nie mógł opanować. Jakiś oszalały shinobi, w dodatku taki, jakiego znali ludzie tej wioski.
Kagami robiła co mogła by pomóc przy opatrywaniu. Dziewczyna pamiętała by zachować higiene w trakcie jak i po przeprowadzanych asystach, czy nawet prostym bandażowaniu. Choć całkowicie przepełniona strachem i niepewnością, nie mogła radzić sobie jak rasowy lekarz, nawet nim nie była. Może i pszczoła, jaka dodawała jej zwykle otuchy, przywodziła na twarz uśmiech, może drobne pożałowanie, to nie można było jej odmówić uroku. Widziała przejęcie na twarzach innych, co i również odbijało się na niej. Prawdopodobnie i jej rodzina brała udział w poszukiwaniach i rozwiązywaniu obecnego w wiosce problemu. – Um... Kagami — Odezwała się dość cicho w stronę dwójki, która była najodważniejsza z tutaj zgromadzonych. – Mam gdzieś tutaj jeszcze słodkie bułeczki z miodem — Powiedziała niepewnie, nawet w ich kierunku nie patrząc, zrobiła to właściwie na wydechu. Może coś słodkiego na poprawę czyjegoś humoru przyda się bardziej niżeli woda czy udon. Ona przywykła do nich na tyle, że teraz nic by nie pomogły, a i tak nie chciała by pluszowa Susu-chan była lukrowaną pszczołą. Miło, że ktoś dla nich coś przygotował W końcu starali się jak mogli by pomóc rannym, których tutaj przynieśli. Nie była jednak tym w żadnym stopniu podekscytowana. Nie mogłaby obecnie i tak niczego przełknąć
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników