No i weź takiemu mów, a on swoje. No ale co zrobi? Jak nic zrobi tym sobie krzywdę. Tak to działało jak się na siebie nie uważało, a paradowanie w takim stanie w pełnym słońcu to wręcz proszenie się o kłopoty. Zmusić go siłą nie zmusi do niczego, to też jedynie zerkała na niego czasami z wyrzutem. A nawet częściej niż czasem chcąc dość wyraźnie zaznaczyć, że nie aprobuje takich rzeczy. Przynajmniej do czasu, kiedy usłyszała uwagę Doppo.
-
Wydaje mi się, że ludzie znoszą temperatury bardzo podobnie bez względu na płeć i wszelkie większe różnice spowodowane są raczej przez przystosowanie genetyczne oraz inne zdolności. W każdym razie myślę, że mają nieco większe znaczenie. - bo to, że odczuwanie temperatur pomiędzy różnymi płciami też mogło być różne nie było czymś, co miała zamiar podważać. Tylko no... Były też inne czynniki. Bo chyba o temperaturę chodziło, jakby nie spojrzeć tego nie sprecyzował. Był to chyba obecnie ich największy problem, który im dłużej szli, tym bardziej jej doskwierał. No i ona nie miała żadnej czapki z daszkiem.
-
Daj chwilę, zajmę się tym. - rzuciła przyklękając na piasku, na którym to rozwinęła swój zwój, namalowała na nim kilka rzeczy po czym użyła
Chōjū Giga tworząc parasol z nietoperza. Bo jak wiadomo, z nietoperzy da się zrobić nie tylko obłędną zupę. Swoją drogą zawsze się zastanawiała, kto wpadł na pomysł takiego wykorzystywania tych stworzeń. Nie można było opracować techniki, która zwyczajnie tworzy parasol? Bo co to za sztuka taki narysować. W każdym razie tak, jak zwykle chronił przed deszczem, tak Yakuri miała zamiar się pod nim schronić przed słońcem. Zwój schowała, ruszyła dalej i koniec końców znalazła się poszukiwana osada. Tylko co dalej? Wioska była całkiem pusta i tylko w stronę oazy ktoś podążał z wielbłądem. A w sumie też by się czegoś napiła. Jeszcze się odwodni i będzie problem. Ruszyła więc w stronę jegomościa uznając, że to najlepsze co mogą w tym wypadku zrobić.
-
Przepraszam bardzo, my w sprawie zlecenia. Ponoć mają państwo problem z bandytami. - rzuciła krótko jakoś nie przewidując, by była potrzeba mówienia czegokolwiek więcej. Zamiast tego liczyła na może jakieś zaproszenie na szklankę wody, przybliżenie sytuacji i takie tam... W końcu mieszkańcom powinno zależeć najbardziej na pozbyciu się problemu, a z treści zwoju jakoś nie bardzo jej wynikało, by to wioska miała być ich kryjówką. W każdym razie w razie niebezpieczeństwa miała parasolkę, to się nią chociaż zasłoni w razie potrzeby.