- Urodziłam się w wiecznej zimie, nie zapominaj - odpowiedziała mu, nawiązując do niezbyt udanej przeszłości. Choć tak naprawdę, to nie wiedziała nawet gdzie się urodziła, ani co się stało z jej rodzicami. To była jedna z tych rzeczy, których człowiek będący jej bratem nigdy jej nie wyjawił. Nie martwiła się za bardzo tym, że się upije, w pewnym stopniu wierzyła w swój umiar. Zresztą jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się zgonować, choć jej tolerancja na alkohol była oczywiście dużo mniejsza niż ta o Kuro.
- Ta, a pieniądze to skąd weźmiemy? - spytała, lekko kpiącym tonem. Jasne, wiedziała, że miał trochę pieniędzy, ale jakoś nie wyobrażała sobie, żeby miał ich wystarczającą ilość, żeby pozwolić sobie na takie luksusy. Z drugiej strony, przecież już wcześniej zaproponował im wspólne mieszkanie, a ona się zgodziła. Tylko nie wyobrażała sobie czegoś aż takiego. Była fanką gorących źródeł, wiec tutaj łatwo było jej o to, by puszczały u niej wodze fantazji. Choć w pewnym momencie westchnęła marzycielsko, zamykając przy tym oczy - Ale brzmi kusząco - dodała z lekkim uśmieszkiem.
Następujące słowa Kuro sprawiły, że prychnęła ostentacyjnie.
- Nic nie może śmierdzieć gorzej od ciebie - rzuciła zgryźliwie. Trafił ją w czuły punkt, bo zawsze dbała o higienę, a smród był w jej przypadku antonimem, który występował tylko w tym mniej przyjemnym etapie jej życia, którego wolała sobie nie przypominać - Mieliśmy pić, to pijemy, pipko - tak, zdecydowanie zaczynał na nią już działać alkohol. Nawet ona nie używała zwykle takich słów, no... Nie w stosunku do facetów. Nie miała najmniejszej ochoty myśleć o zleceniach, treningach i innych głupotach. Nie po to tutaj była. Patrząc, jak chłopak zabiera od niej butelkę wina, odprowadziła jego ruch wzrokiem.
- Aleś ty nudny - burknęła, lekko naburmuszonym tonem, żeby podkreślić, że nie chciała w ogóle słuchać o jego planach na jutro i głupich obowiązkach - Pij! - ponagliła go, z wciąż lekko zarumienioną twarzą, choć tutaj nie było wiadomo, czy to temperatura, czy efekt alkoholu. Istniał cień szansy, że przestanie w końcu marudzić.