Chłopak zlustrował całe pomieszczenie spod swojego kapelusza, stojąc sobie w dziwnym stroju jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna była za bardzo rezolutna i pewna siebie, jak na panujące w świecie warunki. Z dnia na dzień ulice pozamieniały się w jedno wielkie pół-cmentarzysko, pełne ludzi nie mogących nic zrobić żeby uratować się przed niechybną śmiercią czy to spowodowaną chorobą, czyt też głodem, który był spowodowany brakiem pieniędzy na jedzenie i opłacenie rachunków, bo praca w takich warunkach nie wchodziła w grę...
-Witam, jestem podróżnym szukającym odpowiedzi na parę pytań... może ten czerstwy chleb...i szklankę, pustą
Odpowiedział, chleba tak łatwo nie zatrują... jeżeli czerstwy chleb bedzie choć troche mokry, to wiadomo że coś było przed chwilą przy nim majstrowane, do tego było nie możliwe żeby miała przyszykowane zatrute chleby na każdą okazję. Pusta szklanka była za to po to, żeby miał gdzie nalać sobie wody za pomocą prostej techniki suitonu,do której mniej użył chakry, żeby nie zalać całego pomieszczenia...
-Masz rację, pusto tu... zaraza nie oszczędza nikogo... Mogę więc wiedzieć, jak oszczędziła ciebie?
Odpowiedział, przy okazji odkasłując flegmę zalegającą w gardle. Chakra Gedo mazo działała cuda, jednak w pełni nie mogła go wyleczyć...