przez Aburame Keon » 5 mar 2020, o 21:14
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo, lecz w końcu z niektórych budynków zaczęli wychodzić ludzie. A konkretnie to mężczyźni, podczas gdy kobiety i dzieci siedziały zabarykadowane w domach. Niektórzy trzymali przed sobą ręce na znak poddania się, na wypadek gdyby Igniemu przyszło do głowy posłać i za nimi ogień piekielny. Jeden z nich za każdym razem jak na niego spojrzałeś zdawał się być coraz bliżej opartych o jakiś gospodarczy budynek wideł.
- Nie rób nam krzywdy, nie mamy nic, co moglibyśmy ci dać - powiedział jeden z nich. Po wysłuchaniu twoich pytań mężczyźni spojrzeli po sobie. - Tamci chcieli, byśmy nie rozpowiadali tego, ale prawdę mówiąc nie rozumiem dlaczego...
- Ja widziałem - opowiedział drugi z mężczyzn. - I ja - dodał kolejny. I dopiero wówczas dało się dostrzec na ich twarzach prawdziwy strach na wspomnienie tego, czego byli świadkami. - Bogowie nad nami czuwali tego wieczora, nie wiele brakowało, a ten kataklizm dotknąłby nas... - mężczyźni mówili przez siebie, każdy dodając do historii swoje trzy grosze. - Ogromny hałas i światło, a potem wielki wybuch. - Krater był dość oddalony od wioski i było stąd widać tylko jego zarys. - Ale ten potwór co to zrobił będzie mi się śnić do końca życia. Wielki jak góra, białe cielsko... demon z pięcioma ogonami. Z pięcioma!! - To ostatnie dodał takim tonem, jakby nie spodziewał się, że Igni mu uwierzy. W dalszej części rozmowy mężczyźni zaczęli się kłócić między sobą o dokładne cechy bytu, który ujrzeli. - Onii-chan! - Zawołał jakiś chłopak, który otworzył drzwi wbrew oczywistemu zakazowi rodziców. - Dzięki za ryż! - Zdaje się, że już masz to po co przybyłeś... jednak gdzie kunoichi mająca być pod twoją opieką? Możesz wrócić i jej szukać, albo... cóż, możesz iść powoli do Konohy, w końcu nadal musisz zdać raport Hokage.
Tymczasem u Kawauso
Drastyczne sytuacje wymagały drastycznych środków, a tym przypadku poświęcenie kilkunastu minut na naukę bardziej zaawansowanego jutsu medycznego poskutkowało znacznie efektywniejszym leczeniem. Nawet z tym nie było łatwo, leczenie trwało dobre kilkanaście minut i mocno nadszarpywało twoimi zasobami chakry. Jednak... przynosiło skutek. Poparzenia ludzi były tak rozległe, że na każdą osobę musiała użyć techniki co najmniej kilka razy. Ułatwieniem był fakt, że wielu już poumierało i zostali ci najsilniejsi. Gdy stan każdego z pacjentów był już stabilny, opiekę przejmowała starsza pielęgniarka, która przemywała pozostałe rany ciepłą wodą. Powoli atmosfera w namiocie się zmieniała, na powrót rodziła się nadzieja. Ranni uspakajali się pod dotykiem twojej leczniczej chakry i niektórzy nawet zapadali w sen.
- Dziękujemy, gdyby nie ty, dla tych ludzi nie byłoby ratunku - powiedziała kobieta, a w tym czasie shinobi Kusy bacznie obserwował twoje poczynania. Słabłaś w oczach, leczenie było męczące i zużywało naprawdę spore ilości chakry. Jednak warto było, gdyż ratowało ludziom życie... jakie będzie to życie, poznaczone bliznami, ślepotą i kikutem, z tym przyjdzie im się zmierzyć za parę dni. Twoja praca nie została jeszcze skończona...
- 3000pch, zmęczenie
Pierwszy pisze Igni - idzie szukać Kawauso, czy wraca sam do wioski mając informacje, po które przyszedł.