Aktualnie w pomieszczeniu znajdowały się tylko dwie osoby. Jednym z nich był młody marionetkarz, Rindou Arashi, który właśnie przybył tutaj zakończyć swoje zadanie oraz poznać kolejne tajniki sztuki kuglarskiej, oraz zleceniodawca, który jednocześnie był jego wujem. Siedział on na środku kryjówki za starym biurkiem. Poza tym znajdowało się tutaj kilka szafek ze starymi zwojami oraz wiele przeróżnych rupieci leżących pod ścianami, a w jednym miejscu dodatkowe biurko z małym warsztatem...

Pozostali ludzie, którzy byli w tym miejscu jeszcze chwilę temu opuścili miejsce, zostawiając tę dwójkę samą. Po mimo delikatnego napięcia jakie panowało w powietrzu, zdawało się, że nic z niego nie wyniknie... Arashi stał kilka metrów przed wujem, spoglądając to na niego, to na pomieszczenie, zastanawiając się co zaraz może się wydarzyć. Ten tylko machnął ręką, po czym przy użyciu nici chakry przyciągnął do siebie jeden ze zwojów i podał go chłopakowi.
- To twoja nagroda za misję. Pradawne techniki jednego z mistrzów naszego fachu... Chociaż uważam, że ich sztuka była bardzo prymitywna, to należy docenić ich starania... Młodzieniec nawet nie zerknął do zwoju, tylko schował go do swojej torby...
- Co do twojego pytania o Ojca, mogę ci opowiedzieć tą historię, jednak wtedy spojrzysz na niego zupełnie inaczej...No i zaczęła się historia. Mibuchi opowiadał o misji, która odbyła się rok po narodzinach chłopaka. Była to bardzo trudna i wymagająca misja eskorty VIPa, na którego polowali zabójcy z Amegakure no Sato. Misja szła całkiem nieźle, niestety w pewnej chwili wpadli oni w zasadzkę. Rozpętała się walka, podczas której zdarzyło się coś niebywałego. Ojciec Arashiego- Umashi, nagle opuścił pole bitwy z VIPem, zostawiając za swoimi plecami walczący odział towarzyszy. Po mimo wykonania misji, cały odział został rozbity i pozostał z niego tylko młodszy brat dowodzącego, który już nigdy nie wybaczył tej zdrady...
Młody zielonowłosy nie mógł uwierzyć w to co słyszy, jednak jego wuj mówił spokojnie, nic nie wskazywało na to, żeby kłamał. Arashi zaklął pod nosem. Nie widział co o tym wszystkim ma myśleć, w końcu uważał swojego rodzica za wzór Shinobiego... A może właśnie tak miał postąpić ?? W końcu od zawsze mówi się, że misja ponad wszystko...
- Widzisz ?? Twój ojczulek nie jest taki święty jak by się wydawało... W głosie starszego w dalszym ciągu można było odnaleźć nienawiść za tamten moment.
- Dlatego też nie zgadzam się z obecnym systemem... Postanowiłem nie wracać do wioski. A kiedy pojawił się Shogun i zobaczyłem jak traktuje innych, nie mogłem siedzieć biernie. Tak więc, jeżeli także chcesz zmian, masz we mnie przyjaciela. Na tą informację marionetkarz zareagował uśmiechem. Po mimo kłótni rodzinnej, dobrze było wiedzieć, że mają oni wspólny cel.
- W takim razie zapewne nie raz się jeszcze spotkamy. Jednak teraz mam zupełnie inne zadanie... Pozwolisz, że opuszczę tą interesującą kryjówkę... - Jak będziesz mnie potrzebował, to szukaj moich ludzi w Sora no Kuni... Po tych słowach zniknął w płomieniach, pozostawiając marionetkarza samego. Arashi ostatni raz rzucił okiem na okolicę, po czym wyszedł do swojego przyjaciela Kirito, który oczekiwał go na dworze...
Trening technik :
Koszt 2x C + B + A = 35 PN
[z/t]