Yato wyszedł z centrum, a następnie udał się na obrzeża lasu. Droga była mu znana, jako dowódca sił, generał a także samuraj. Musiał wiedzieć to bardzo dobrze. Wszystko by chronić shoguna. W końcu gdy droga zmierzała ku ostatnim metrom, Yato poczuł zaniepokojenie. Jakby wszystko wokół niego było mroczne, nieznane, a przede wszystkim niebezpieczne. Można by rzec, że jego ciało, w znacznym stopniu, doznawało ciarek. Gdy szedł coraz głębiej w mrok lasu, wyczuwał wzrok, nie do końca był pewien czyj, zwierze czy człowiek, lub inne monstra. Jednego był świadomy ktoś lub coś obserwuje go od jakiegoś czasu. Yato nie obawiał się ataku, nie tu i w takim miejscu. Po za tym był pewny swoich zdolności i jeżeli będzie potrzeba wykorzysta je należycie.
Po kolejnych przechodzonych metrach, oraz minutach które minęły w trakcie podróży, znalazł się prawdopodobnie tam gdzie zmierzał. Siedziba Wiewiórek, miejsce gdzie mieszkają specjalni wojownicy shoguna. Młody Yato był podekscytowany że przybył tu, że może razem z nimi wyruszyć w podróż. Zastanawiało go czy są naprawdę tak silni jak mawiają. Jeszcze bardziej się radował, żę niedługo, przy dobrych wiatrach będzie mógł to zobaczyć. Szedł ze swojego konia stojąc przy wielkiej bramie.

Nie wiedział czego ma się dokładnie spodziewać. Przywitania, chyba w to wątpił, raczej to miejsce nie należało do przyjaznych. Chwilowo, szedł z konia, poprawił katanę i ruszył w stronę bramy. Nie miał pojęcia czy to dobry pomysł by ją otwierać jednak tak należało zrobić. Czekanie nic mu nie pomoże. Yato ruszył przed siebie oczekując... No własnie kogo ?