Moderatorzy: Mistrz Gry, Mistrz Fabularny
Akcja okazała się pełnym sukcesem, choć nie zabrakło podziwu Seitaro dla działania, której Hitoshi podjął się pomimo coraz to gorszego stanu. Chłopak wręcz pchany siłą woli zadrasnął i owinął żyłkę wokół nogi Seitaro. Gdyby nie nałożona wcześniej kryształowa zbroja, to walka zakończyłaby się, klon by zniknął a Hitoshi niebawem zemdlał przez truciznę. W efekcie ciężko byłoby wydobyć zwycięzcę tej walki, a jeszcze ciężej byłoby wydobyć młodszego Majiego z pogarszającego się stanu zdrowia. Wiele wtedy zależałoby od oryginalnego Seitaro i jego humorków, choć oczywistym raczej było, że nie był aż tak okrutny. W każdym razie, narracja narracją, ale co uczynił Kazekage wobec tego co się stało? Ano...
Oh, czyżby nie wypaliło? W pierwszej chwili Seitaro poczuł się zaskoczony faktem, że jego techniki kompletnie nie wypaliły, ale błyskawicznie doszedł do wniosku, że przecież znajduje się w środku własnej burzy. Czyżby zapomniał, bądź pominął fakt, że technika działa na niego samego? Bardziej to pierwsze, zdarza się to najlepszym. W każdym razie nie zwlekał z podjęciem kolejnej akcji. Hitoshi na oczach Seitaro wpadł w objęcia czarnych chmur, co wcale mu nie przeszkodziło w tym, by go znaleźć. Umiał walczyć w ciemno, a do całej reszty wystarczyła prosta matematyka. Korzystając z okazji, że kuzyn też go nie widział zrobił następującą rzecz...
I po walce. Trwała góra dwie minuty, ale była bardzo dynamiczna i niewiele brakowało, by Hitoshi zyskał przewagę w trakcie. Gdyby nie przezorność i doświadczenie Seitaro, mogło być z nim cienko. W pewnym momencie popełnił też banalny błąd, gdy jego własnw techniki zostały zaabsorbowane przez burzę. Na szczęście jednak ten błąd godny świeżaka nie miał większego wpływu na dalszą walkę. Seitaro był zadowolony, patrząc na zniszczenia jakie zostały dokonane. Ostatni ruch w rozpaczliwym zrywie Hitoshiego był co prawda nieskuteczny, ale conajmniej godny uznania. Teraz tokubetsu jonin leżał, ale po prawdzie to Maji twierdził, że pokonany przeciwnik to przeciwnik martwy. Zebrał chakrę natury, aktywował tryb mędrca i stworzył swoją kopię, która nieśpiesznie przemieściła się ku pozornie nieprzytomnemu Hitoshiemu. Ten miał zbadać i potwierdzić negatywny stan młodszego ninja. I ewentualnie, jeśli bystrość Hitoshiego wcześniej na to pozwoliła, wystawienie się na jego pułapkę.
Oryginał w tym czasie rozwiał technikę rantonu i baczył na to, co dzieje się do okoła niego. Paranoja? Może, ale to dlatego wciąż żył i sięgnął tak wysoko w hierarchii.
Gdy klon sprawdził stan adwersarza przekazał wieści oryginałowi i po chwili duet Maji zniknął tak szybko jak się pojawił.
Powrót do Kraj Ciszy - Shijima no Kuni
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników